Giorginio | strona 4 | giorginio12.bikestats.pl Giorginio
avatar Przejechałem 4673.12 km, w tym 493.53 (10.56 %) w terenie, ze średnią prędkością 22.92 km/h

Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wyszukiwarka

Moje rowery

Po lesie

Czwartek, 12 kwietnia 2012

29.49 km, 20.00 km teren, 01:30 h, 19.66 km/h, maksymalnie: 40.30 km/h, temperatura: 9.0 ºC, rower: Kross

Dzisiejszego dnia postanowiłem pośmigać trochę po leśnych duktach bo stan nawierzchni większości okolicznych tras jest w "dobrym" stanie. Miałem kilka dni przerwy w kręceniu więc dlatego wybrałem teren bo pogoda niezbyt pewna i do tego spadek formy. Las jednak okazał się pozytywnym wyborem dlatego , że hulający wiatr bardzo dawał się we znaki i do tego co chwilę pokropywał niewielki deszcz. Będąc niedaleko bobrowej tamy postanowiłem sprawdzić postępy w budowie ale niestety nie zastałem budowniczych przy pracy , pewnie mieli przerwę.





Wyjechałem w pobliżu parkingu leśnego skąd dalej pojechałem terenem w kierunku Długołęki aby po chwili ponownie znaleźć się na polnej drodze gdzie początkowo lekko straciłem orientację w terenie bo trasa okazała się bardzo wymagająca i miejscami byłem zmuszony prowadzić rower z powodu głębokich kolein i błota , które zrobiły chyba terenowe pojazdy. Jednak udało mi się uchwycić na focie prawdopodobnie Czaplę Szarą , która gniazdowała na mokradłach.





Zdjęcie tablicy bardzo dokładnie odzwierciedla jakość terenu wkoło ze względu na spore ilości błotka na drodze i liczne podtopienia terenu w lesie.
Jakoś udało mi się dotrzeć do Nowogardu skąd pognałem przez Długołękę do domu.
Muszę jednak częściej robić takie wypady bo kondycha lekko siadła.

Kategoria teren, samotnie
Komentarze 3
____________________________________________________________________________________________________

Wiosenny atak zimna

Niedziela, 1 kwietnia 2012

98.92 km, 25.50 km teren, 04:41 h, 21.12 km/h, maksymalnie: 35.00 km/h, temperatura: 6.0 ºC, rower: Kross

Ostrzyca-Nowogard - Kościuszki - Węgorza - Niewiadowo - Wierzchosław - Widzeńsko - Krokorzyce - Zielonczyn - Krokorzyce - Widzeńsko - Babigoszcz - Łożnica - Czermnica - Strzelewo - Świerczewo - Nowogard-Ostrzyca

Trudno było dzisiaj wyjść z domu bo aura niestety w ostatnim czasie nie napawa optymizmem z powodu szalejącego wiatru i przeszywającego zimna. Miałem małą przerwę w kręceniu więc dzisiaj postanowiłem gdzieś się ruszyć pomimo niesprzyjających warunków pogodowych ruszyłem w kierunku Nowogardu gdzie czekali na mnie Seba i Bartek. Pierwotnie plan zakładał , że wybierzemy się dookoła jeziora Woświn ale z uwagi na fakt iż Seba z Bartkiem niedawno tam byli to zaproponowałem abyśmy wybrali się do Zielonczyna na wzgórze widokowe. Niestety pólnocno-zachodni wiatr nieco hamował nasze zapędy bo miejscami bardzo dawał się we znaki. Po opuszczeniu Nowogardu pojechaliśmy polną drogą do miejscowości Kościuszki skąd dalej asfaltem dotarliśmy do Węgorzy gdzie prawie w połowie miejscowości skręciliśmy w prawo ponieważ Seba zaproponował jazdę dalej szutrówką w kierunku Niewiadowa. W sumie całkiem nieźle się jechało tylko miejscami piach lekko utrudniał poruszanie się ale to nie miało większego znaczenia. Krótki postój przy pomnikowym dębie w Niewiadowie przy przepływającej Gowienicy bo niestety po męczącej jeździe leśną szutrówką jesteśmy lekko zgrzani i dłuższy postój nie jest wskazany z powodu zimna.



Po opuszczeniu miejscowości przez krótki czas jedziemy asfaltem bo po dojechaniu do lasu po raz kolejny Seba proponuje jazdę szutrówką (żeby nie było za łatwo) , która okazała się bardzo wymagającym odcinkiem terenu o nawierzchni w postaci bardzo luźnego piachu gdzie jazda to prawdziwe wyzwanie i oczywiście wypompowanie z sił. W końcu dotarliśmy do drogi nr. 3 gdzie przecięliśmy ją i dalej ruchomymi piaskami przez las dotarliśmy do asfaltówki , która doprowadziła nas do Widzieńska skąd prosto pojechaliśmy dalej do punktu widokowego w Zielonczynie.













Niestety nie było chętnego aby zjechał w dół więc ruszyliśmy w drogę powrotną jadąc przez Widzieńsko skręciliśmy w lewo gdzie dojechaniu do szlaku dawnej linii wąskotorówki po raz kolejny zastosowaliśmy skrót. Wbiliśmy się w lekki szok bo początkowo jechało się super , a gdzieś mniej więcej w połowie droga szutrowa skończyła się i zaczęła się jazda po lekko wystających podkładach kolejowych i miejscami bez tych podkładów z głębokimi dziurami. Swoją drogą ciekawe dlaczego ten odcinek nie został ukończony ??? Mogła by to być fajna droga z Babigoszczy do Stepnicy. Miejmy nadzieję , że kiedyś się tego doczekamy.



Kolejny etap to droga przez okoliczne miejscowości bez większych przeszkód z wiatrem w plecy docieramy do Nowogardu gdzie pożegnaliśmy się.
Po drodze łapie nas mżawka , która na szczęście nie trwa długo.

Komentarze 4
____________________________________________________________________________________________________

Golczewskie rondo

Piątek, 23 marca 2012

66.30 km, 3.30 km teren, 02:37 h, 25.34 km/h, maksymalnie: 40.60 km/h, temperatura: 12.0 ºC, rower: Kross

Pogoda wyśmienita ale niestety niezbyt wiele czasu na jazdę z uwagi na liczne obowiązki domowe. Udało mi się wyrwać przed 12 bo z powrotem musiałem być na 15. Brakowało trochę pomysłu jak wykorzystać tak niewiele czasu więc postanowiłem w pierwszej kolejności skrobnąć kawałek lasu , a następnie asfaltem przez Nowogard do Golczewa.










Pierwszy raz zatrzymuję się w Błotnie aby uchwycić piękny okaz Dębu szypułkowego , który znajduje się w niewielkiej odległości od drogi asfaltowej przy wjeździe do miejscowości. Jadąc w tamtą stronę wiatr lekko odczuwalny ale nie sprawiał większych problemów.
Droga powrotna przebiegała bez oporów bo lekki zefirek wiał w plecy.

Kategoria 51-100, samotnie
Komentarze 2
____________________________________________________________________________________________________

Stara Dobrzyca

Niedziela, 18 marca 2012

119.06 km, 4.20 km teren, 05:06 h, 23.35 km/h, maksymalnie: 49.50 km/h, temperatura: 15.0 ºC, rower: Kross

Trasa Ostrzyca-Wierzbięcin-Słajsino-Troszczyno-Mołdawin-Resko-Łabuń Wielki-Iglice-Stara Dobrzyca-Starogard-Przemysław-Bełczna-Poradz-Łobez-Strzmiele-Rekowo-Sułkowo-Mieszewo-Dobra-Ostrzyca.

Korzystając z wolnego dnia ustawiłem się z Hubertem , że wspólnie powłóczymy się gdzieś po okolicy bo wiosenna pogoda bardzo zachęca do jazdy. Padła propozycja jazdy w okolice Reska bo w tamtych stronach nie często przebywałem i bardzo chciałem je zobaczyć. Umówiliśmy się , że ja dotrę do Dobrej i stamtąd dalej ruszymy w trasę ale w międzyczasie Hubert nie mógł się doczekać mojego przyjazdu i postanowił przyjechać do mojej miejscowości odwiedzając przy okazji swoich rodziców skąd ruszyliśmy trochę wcześniej niż zakładał pierwotny plan. Dla dociekliwych chciałbym zaznaczyć , że nie miałem zamiaru się spóźnić bo kolega wyznaczył późniejszą godzinę wyjazdu. Ruszyliśmy spod mojego domu w dość żwawym tempie bo prawie bezwietrzna pogoda dawała lekkiego kopa do jazdy. Po ostatnim "dookoła Miedwia" wypadzie bardzo fajnie jechało się w towarzystwie bo było z kim pogadać i czas jakoś tak się nie dłużył. Przemierzaliśmy kolejne miejscowości bez zatrzymywania gdzie na dłuższy postój zatrzymujemy się za Mołdawinem na parkingu leśnym gdzie po przejechaniu drogi o nawierzchni brukowej nieźle nas wytrzęsło. Skręciliśmy w prawo i po kilkunastu minutach dotarliśmy do Reska gdzie odwiedziliśmy "Biedronkę" aby uzupełnić zapasy energii i zrobić małą rundkę po mieście. Dalej droga doprowadziła nas do Łabunia Wielkiego skąd przez las szutrówką , a następnie dziurawą asfaltówką docieramy do Iglic.







Droga niby dziurawa ale za to mała rekompensata w postaci znikomego ruchu samochodów. Po wydostaniu się z lasu osiągnęliśmy cel naszej wyprawy gdzie zrobiliśmy niewielki popas.





Po przeciwnej stronie jeziorka trafiliśmy na Dworek , który jest już prawie w rozpadzie i pewnie za kilka lat będzie można oglądać go tylko na zdjęciach , a szkoda bo to bardzo cicha i spokojna okolica gdzie można wypocząć od codziennego zgiełku.
W dalszą drogę ruszyliśmy w kierunku Łobza gdzie zatrzymujemy się na chwilę przy wiadukcie kolejowym nieczynnej linii (odpoczynek przydaje się bo wiatr postanowił pokrzyżować nieco szyki).









Mały postój w Poradzu przy wiatraku skąd dalej docieramy do Łobza gdzie zatrzymujemy się na chwilę w parku i po raz kolejny odwiedzamy znany dyskont spożywczy aby dokonać małych zakupów i chwilkę pokręcić się po mieście.





W drodze powrotnej ciągle czuję niespożyte zapasy energii ale dotrzymuję tempa Hubertowi bo w Jego przypadku wręcz przeciwnie zaczyna odczuwać spore zmęczenie bo dopiero rozpoczyna sezon.
W Dobrej pożegnaliśmy się i samotnie wróciłem do domu.

Komentarze 5
____________________________________________________________________________________________________

Wokół jeziora Miedwie

Niedziela, 11 marca 2012

163.83 km, 10.40 km teren, 06:57 h, 23.57 km/h, maksymalnie: 41.50 km/h, temperatura: 8.0 ºC, rower: Kross

Korzystając z pięknego dnia jaki się zapowiadał postanowiłem w końcu zrealizować swój plan objechania jeziora Miedwie dokoła niestety nie znajdując kompana do jazdy. Wyruszyłem jak zwykle ruchliwą drogą w kierunku Stargardu w całkiem przyzwoitym tempie bo wiatr miałem w plecy i jechało mi się całkiem nieźle osiągając cel bardzo szybko. Po przejechaniu miasta wbijam się na DDR-kę i po przejechaniu kilku kilometrów docieram do Zieleniewa odwiedzając po drodze Promenadę nad Miedwiem.







Powoli poruszam się ścieżkami bo muszę zwracać szczególną uwagę na tłumy przemieszczające się po ścieżkach. Po opuszczeniu jeziora dalej wbijam się na DDR-kę i tuż za Morzyczynem skręcam w lewo i docieram do miejscowości Jęczydół gdzie wybór drogi okazuje się zupełnie nie trafiony przede wszystkim z powodu nieznajomości terenu i bezsensownemu błądzeniu polnymi drogami. W pewnym momencie dotarłem do byłej strzelnicy wojskowej i będąc przekonany , że jadę prawidłowo dotarłem do ...bramy skąd niezwłocznie wróciłem się do wcześniejszego skrzyżowania i ruszyłem w lewo docierając do Bielikowa tracąc po drodze sporo energii z powodu wmordewindu i jazdy po polu.



Niestety to był dopiero początek moich "schodów" jakie miały miejsce w dalszej części jazdy. Tak to jest "kto drogi skraca to do domu nie wraca" ale na szczęście z przebojami udało mi się jednak dotrzeć do domu w jednym kawałku.
Po przejechaniu Bielikowa droga prowadzi do miejscowości Kołbacz skąd ponownie wybieram opcję na "skróty" tym razem nie żałując swojej decyzji bo docieram do Dębiny będąc przekonany , że dotrę do Komorówka. Wybieram opcję jazdy po płytach jumbo i po raz kolejny jestem zaskoczony bo wyjechałem w zupełnie innym miejscu niż przypuszczałem , a dokładnie na krajowej drodze nr.3. W zasadzie tak powinienem jechać od początku ale skrótów mi się zachciało. Na szczęście po równiutkim asfalcie jedzie się nader dobrze z powodu sprzyjającego wiatru i po głowie kołatają mi myśli aby pojechać przez Pyrzyce ale po głębszym przemyśleniu odstępuję od realizacji planu z powodu ....oczywiście wiatru.
Przed Żabowem skręcam w lewo mijając kolejne miejscowości docieram do Okunicy. Sielanka niestety skończyła się bo dalszy etap jazdy odbywał się pod wiatr.



Prędkość spadła radykalnie i 20-stkę niestety trudno było przekroczyć tracąc przy tym niesamowite ilości energii. Zmuszony jestem do robienia częstszych przerw bo powoli zaczyna brakować mi sił do kontynuacji.
Kontynuuję jazdę po ruchliwej krajówce docierając do Warnic skąd obieram kierunek na Koszewo gdzie na otwartej przestrzeni toczę potężną walkę z wmordewindem zużywając wszystkie zapasy żywności jakie posiadam. W Kunowie uzupełniam zapasy i ruszam dalej docierając do DDR-ki skąd jadę do domu tą samą drogą którą przyjechałem.
Do domu docieram po zmroku.

Kategoria 101-200, samotnie
Komentarze 5
____________________________________________________________________________________________________

Dookoła ......

Czwartek, 8 marca 2012

39.39 km, 8.10 km teren, 01:59 h, 19.86 km/h, maksymalnie: 37.50 km/h, temperatura: 2.0 ºC, rower: Kross

Plan dzisiejszego wyjazdu zakładał , że objedziemy dookoła jezioro Miedwie ale jak to z reguły bywa niestety skończyło się tylko na paru kilometrach po leśnych duktach. Na spotkanie ruszam w umówione miejsce na pobliskiej Pożarówce gdzie po chwili dołącza już Seba. Niestety aura zafundowała nam dzisiaj obfite opady śniegu z deszczem i o długim dystansie mogliśmy tylko pomarzyć.









Byłem co prawda lekko zawiedziony ale "co się odwlecze to się nie uciecze".
Miejscami po lesie rowery trzeba było prowadzić ze względu na koleiny , które na dodatek były zamarznięte , a i tak mimo tego dochodziło do niegroźnych upadków. Po opuszczeniu pożarówki udaliśmy się w lewo aby po przejechaniu kilkudziesięciu metrów ponownie wjechaliśmy do lasu gdzie droga była w dużo lepszym stanie nawierzchni. Dotarliśmy do szlaku kolejowego skąd ruszyliśmy w kierunku Nowogardu. Po pożegnaniu czułem lekki niedosyt na rowerze więc dokręciłem jeszcze kilka kilometrów wracając przez Długołękę , Jenikowo i Korytowo.
Lekko przemoczony dotarłem do domu.

Kategoria 0-50, w towarzystwie
Komentarze 6
____________________________________________________________________________________________________

Kebab w Ueckermünde

Niedziela, 4 marca 2012

130.61 km, 19.50 km teren, 06:02 h, 21.65 km/h, maksymalnie: 39.30 km/h, temperatura: 3.0 ºC, rower: Kross

Trasa SZCZECIN(Centrum-Głębokie)-Pilichowo-Tanowo-Dobieszczyn-Hintersee-Ahlbeck-Eggesin-Ueckermünde-Warsin-Rieth-Hintersee-Dobieszczyn-Stolec-Dobra-Wołczkowo-SZCZECIN(Głębokie-Centrum-port)

W głowie Sebastiana narodził się pomysł wyjazdu do naszych zachodnich sąsiadów aby tam skrobnąć kilka kilometrów. Oczywiście nie musiał długo czekać na moją akceptację bo bardzo chciałem kiedyś przekonać się (na własnej skórze) jak wyglądają w realu te niemieckie ścieżki rowerowe. Nie spodziewałem się , że mój debiut w jeździe po niemieckich landach nastąpi w tak szybkim czasie i do tego w licznym doborowym towarzystwie. Swoją podróż zaczęliśmy wspólnie z Sebą na Nowogardzkim dworcu kolejowym gdzie szynobus dowiózł nas do Szczecina o 9.10 na dworzec główny. Po wyjściu z pociągu przywitaliśmy się z Michałem ,który już na nas czekał po czym wspólnie ruszyliśmy na spotkanie (Most Długi) pozostałych uczestników wycieczki. Frekwencja okazała się wysoka bo na spotkaniu stawili się Paweł "Misiacz", Arek "AreG", Krzysiek "Monter", Łukasz "Luki", Paweł "Axis", Piotrek "Bronik", Przemek z RS.
Wyjechaliśmy w dość ostrym tempie w kierunku Głębokiego w zasadzie nie wiem dlaczego tak szybko pędziliśmy (jakby ktoś nas gonił) przez Park Kasprowicza i Las Arkoński gdzie o fotach mogłem tylko pomarzyć bo prawie nikt nie miał ochoty pstrykać. Na miejscu dołączyli do nas jeszcze: Baśka"Rudzielec"102, Piotrek "Rammzes", Robert "Sakwiarz" , Bartek "IsmailDelivere". We wspólnym gronie ruszyliśmy w kierunku granicy przez Pilichowo , Tanowo gdzie ma miejsce pierwszy mały sklep-stop w międzyczasie Axis odbija we Wkrzańskiej aby poganiać w terenie , a my zatrzymujemy się na chwilę przy mogile niemieckiego leśniczego i następnie na granicy.





Po przekroczeniu granicy docieramy do pierwszej miejscowości Hintersee gdzie kolejnych dwóch z uczestników opuszcza nasze towarzystwo aby dalej w jedenastu pozostałych uczestników kontynuować dalszą jazdę. W owej miejscowości odbijamy w lewo kołując do Eggesin gdzie sprzyjający wiatr pozwala osiągać niezłe prędkości co nie wszystkim uczestnikom to się podoba. Gnając na złamanie karku zatrzymujemy się dopiero w Eggesin na niewielkim foto-stopie na placu koło kościoła prowadząc konwersację między sobą ktoś zauważył drewniane koniki oraz piec chlebowy naszej rodzimej produkcji.











Prawdę mówiąc nie mogę się już doczekać posiłku w tureckim barze bo jestem głodny co chwilę dopytując Pawła jednego z kierowników wyprawy kiedy wreszcie dotrzemy na miejsce bo nie mogę się już doczekać. Na szczęście do celu docieramy po kilku minutach zatrzymując się w barze Uecker66 zamawiając po porcji Türkische Pizza ( bardzo porządnej porcji w postaci rolki). Po zaspokojeniu głodu czas zwiedzić miasto co czynimy poruszając się leniwie po uliczkach.









Po zrobieniu kilku fotek lądujemy na plaży gdzie po raz kolejny dosiadamy (stalowych) rumaków i ruszamy do Warsin przez puszczę po początkowo niezłej szutrówce , a następnie DDR-ów (ewenement w środku lasu) do jeziora Nowo Warpieńskiego. Krótki postój przy wieży i dalej w drogę do Rieth aby dotrzeć na przystań jachtową.





Kolejny etap podróży wiedzie nas przez nasyp dawnej kolejki wąskotorowej zresztą bardzo przyzwoitej nawierzchni doprowadzając nas do początku trasy czyli do Hintersee. Zatrzymujemy się co jakiś czas po to aby reszta uczestników mogła dołączyć do prowadzących oraz na uzupełnienie zapasów energii.







Tuż za granicą odbijamy w prawo aby jechać do miejscowości Stolec w bardzo wysokim tempie co po raz kolejny zostaje poddane krytyce przez Baśkę "Rudzielca" 102. Po kolejnych przebojach docieramy ponownie na Głębokie skąd pomykamy w kierunku dworca po drodze żegnając się z uczestnikami (aczkolwiek nie z wszystkimi) gdzie na Plac Lotników docieramy my z Michałem oraz Misiacz i Monter.



Na dworcu czeka na nas miła niespodzianka bo okazuje się , że Bus zabierze nas do Nowogardu bez żadnego problemu.
Wycieczka okazała się bardzo ciekawa w zacnym towarzystwie za co bardzo dziękuję.

Komentarze 3
____________________________________________________________________________________________________

Rozlewisko Iny

Sobota, 3 marca 2012

97.58 km, 15.25 km teren, 03:48 h, 25.68 km/h, maksymalnie: 42.90 km/h, temperatura: 5.0 ºC, rower: Kross

Trasa Ostrzyca-Korytowo-Jenikowo-Dębice-Stodólska-Maszewo-Parlino-Grabowo-Stargard Sczeciński-Klępino-Lubowo-Rogowo-Poczernin-Stawno-Tarnówko-Tarnowo-Danowo-Budzieszowice-Maciejewo-Redło-Jenikowo-Korytowo-Ostrzyca.

Korzystając w pełni z uroków nadchodzącej wiosny postanowiłem dotlenić się trochę na małym wypadzie po okolicy. Prawdę mówiąc nie planowałem nic długiego z prostego powodu , że jutro ruszamy na podbój Szczecina oraz niemiec. Nie mam pojęcia co się ze mną dzisiaj działo bo miałem takiego powera w nogach , że jechałem i nie odczuwałem żadnego zmęczenia. Wyjazd do Stargardu po dość ruchliwej drodze krajowej bez najmniejszych problemów ze strony kierowców na czterech kołach , wyprzedzanie z zachowaniem odpowiedniej odległości (nie na żyletki). Jazda nadzwyczaj dobra ze względu na osiągnięte wysokie prędkości z niewielkim wschodnim wiaterkiem , który nie mógł mnie powstrzymać. Wbijam się na przedmieścia Stargardu po godzince z haczykiem i od razu kołuję na Klępino gdzie uwagę zwraca rozszalała Ina , która wystąpiła ze swoich brzegów w dość poważnym stopniu. Skręciłem w lewo betonową płytówką i zobaczyłem nieszczęśliwego kierowcę , który próbował przejechać po częściowo zalaną drogą do Żarowa co zakończyło się fiaskiem bo auto odmówiło posłuszeństwa na środku przejazdu. Gdy dotarłem na miejsce to już inni kierowcy udzielili pomocy w postaci wyholowania auta na suchy ląd.





Zrobiłem jeszcze kilka fotek i ruszyłem w dalszą drogę.



Wybrałem opcję jazdy w terenie kołując do Lubowa po całkiem niezłej szutrówce gdzie już tempo nieco spadło bo wiaterek lekko nasilił się i przyhamował moje zapędy.



Dalej do Poczernina poruszam się fajną asfaltówką (wprawdzie trochę nierówną) gdzie ruch pojazdów jest bardzo znikomy i jazda sprawia wiele przyjemności. Na miejscu zaopatruję się w miejscowym sklepiku w potrzebną energię na dalszą drogę. Po raz kolejny wybieram opcję terenową jadąc prosto po leśnych duktach o bardzo zróżnicowanej nawierzchni (od piaszczystej po błotko i bruk) wyjeżdżając.... na krajowej 142 (tzw. hitlerówce) po czym odbijam w lewo i docieram do skrzyżowania Sowno-Przemocze ale jeszcze jadę kawałek dalej do wiaduktu nad Iną.



Nawrotka i skręt dwa razy w lewo na niedawno poznaną szutrówkę prowadzącą do Bolechowa gdzie nie dojeżdżam do końca bo po dotarciu do asfaltu skręcam w prawo i wbijam się do Stawna i następnie Tarnówka zatrzymując się na chwilę przy pozostałościach wieży.





Opuszczając miejscowość w przepięknej dębowej alejce atakują mnie dwa kundle wbiegając na przemian pod koła ale na szczęście szybko nudzą się zabawą i zostają w tyle. Po dotarciu do Tarnowa skręcam w lewo docierając do Danowa , a następnie do Budzieszowic i Maciejewa.
Korzystam z "Monterskiego skrótu" i w Maciejewie cisnę w prawo w drogę po której jedzie się niezbyt komfortowo bo podłoże to gruby tłuczeń na którym niegdyś kładziono masę asfaltową (pewnie ktoś uznał , że droga nie jest już potrzebna) i docieram do Redła.



W domu jestem tuż po zachodzie słońca. Ciekaw jestem czy nie przesadziłem dzisiaj z tymi kilosami.

Kategoria 51-100, samotnie
Komentarze 5
____________________________________________________________________________________________________

Wołowiec

Środa, 29 lutego 2012

61.80 km, 10.70 km teren, 02:46 h, 22.34 km/h, maksymalnie: 39.30 km/h, temperatura: 6.0 ºC, rower: Kross

Trasa Ostrzyca-Nowogard-Kulice-Jarchlino-Konarzewo-Zabówko-Zabowo-Boguszyce-Wołowiec-Wierzchy-Miętno-Nowogard-Ostrzyca

Padła propozycja aby wyskoczyć dzisiaj gdzieś śmignąć po okolicy bo jak zwykle to bywa nie było zbyt wiele czasu na długie eskapady. Wyruszyłem na spotkanie z Sebą na końcu pożarówki aby tam przemyśleć plan dzisiejszej wycieczki. Aura niestety nie była zbyt zachęcająca do jazdy bo nieustająca mżawka lekko dokuczała i nie napawała niestety optymizmem , zwłaszcza po ostatnich pięknych słonecznych dniach. Prawdę mówiąc nie bardzo lubię takiej słoty (szaro , buro i ponuro) ale z kolei nie mamy na to wpływu więc trzeba przystosować się do każdych warunków atmosferycznych (no może prawie wszystkich)jakie panują. Podstawowy plan zakładał , że zrobimy jakąś rundkę w koło komina więc ruszyliśmy w kierunku Kulic gdzie po dojechaniu do Jarchlina odbiliśmy lekko w lewo aby dojechać do Konarzewa gdzie znajduje się rodzinny dom rodziny Von Bismarck.





W zasadzie obiekt swoją dawną świetność ma już daleko za sobą bo jest nie użytkowany od lat i nic dokoła się nie dzieje (w sensie remontu).
Historyczny obiekt popada niestety w ruinę. Więcej na ten temat tutaj.

Ruszyliśmy dalej lokalną drogą asfaltową (kiepskiej jakości) dojeżdżając do Żabowa gdzie odbiliśmy w prawo aby dotrzeć do Boguszyc. Opuszczając miejscowość wjechaliśmy na drogę ułożoną z płyt jumbo aby dotrzeć do Wołowca.
Po przejrzeniu mapy (byliśmy tam po raz pierwszy) ruszyliśmy do przodu będąc w przekonaniu , że dojedziemy do Wierzchów. Droga , która prowadziła przez las nie była najlepszej jakości (pełno błota i kałuż) i tak doszliśmy do wniosku dedykując gdzie my kó..a jasteśmy ?
Nie było czasu na odwrót (chociaż były takie zamiary) i gnaliśmy przed siebie dalej do przodu najeżdżając na pewną przeszkodę.





Przeprawa udała się i dalej już bez przeszkód dojechaliśmy do drogi brukowej żeby dostać się do asfaltówki łączącej Płoty z Golczewem. Po drodze jeszcze krótka fota żelaznego mostu kolejowego i dalej w drogę bo spóźnienie Seby coraz bardziej się powiększa.





Musieliśmy nieco zwiększyć tempo aby być trochę szybciej w domu.

Komentarze 6
____________________________________________________________________________________________________

Krótko po okolicy

Niedziela, 26 lutego 2012

60.92 km, 0.00 km teren, 02:41 h, 22.70 km/h, maksymalnie: 38.40 km/h, temperatura: 1.0 ºC, rower: Kross

Trasa
Ostrzyca-Nowogard-Miętno-Bochlin-Błotno-Trzechel-Czermnica-Strzelewo-Świerczewo-Nowogard-Ostrzyca

Korzystając z okazji dnia wolnego jaki trafił mi się w pracy postanowiłem , że szkoda by było nie wykorzystać takiego bonusu aby pyknąć małą rundkę w okolicy. Do wycieczki dołączył się Hubert (kolega z pracy) bo w tym roku dopiero zaczyna się powoli rozkręcać i postanowił , że wspólnie gdzieś się wybierzemy. Nie planowaliśmy nic specjalnego aby kolega mógł sprawdzić swoje możliwości po długiej zimowej przerwie. Hubert przyjechał do mnie i wspólnie ruszyliśmy (często ujeżdżaną) pożarówką w kierunku Nowogardu gdzie po przejechaniu kilku kilometrów postanowiliśmy wstąpić na przejazd przez Sąpólną gdzie przejazd uniemożliwiony był przez....





W sumie całkiem nieźle się jechało przez las bo wiatr tak nie dokuczał ale przy wylocie na otwarty teren uderzyła w nas ściana wiatru , którą prężnie pokonywaliśmy przez większą część drogi dając całkiem nieźle radę. Po dojechaniu do Miętna skręciliśmy w lewo jadąc w kierunku Dąbrowy tocząc przez cały czas walkę z wiatrem. Dotarliśmy do Błotna robiąc krótki popas na uzupełnienie energii aby udać się do Trzechla gdzie w lesie najechaliśmy na wylany leśny potok.



Miałem lekkie obawy przejeżdżając przez nią bo woda sięgała prawie do kostek ale udało się jakoś dostać na drugi brzeg bez przemoczenia obuwia (pewnie dzięki ochraniaczom). Dalej już bez przeszkód do Nowogardu i do domu z dużym tempem bo tym razem dla odmiany wiatr nam sprzyjał. Muszę przyznać , że kolega po długiej przerwie dorównywał mi dość ostrego tempa bez chwili narzekania.

Komentarze 5
____________________________________________________________________________________________________