Wpisy archiwalne Lipiec, 2012, strona 1 | giorginio12.bikestats.pl Giorginio
avatar Przejechałem 4673.12 km, w tym 493.53 (10.56 %) w terenie, ze średnią prędkością 22.92 km/h

Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wyszukiwarka

Moje rowery

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:488.19 km (w terenie 21.00 km; 4.30%)
Czas w ruchu:19:45
Średnia prędkość:24.72 km/h
Maksymalna prędkość:59.90 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:97.64 km i 3h 57m
Więcej statystyk

Wolin-spotkanie ze Shrinkiem

Wtorek, 31 lipca 2012

126.85 km, 0.00 km teren, 04:56 h, 25.71 km/h, maksymalnie: 40.00 km/h, temperatura: 18.0 ºC, rower: Kross

Pomysłem jaki pojawił się w naszych głowach na dzisiejszą wyprawę było wyjechanie na naprzeciw Sebie , który wracał z Międzyzdrojów do domowych pieleszy. Niezawodny kompan Hubert podjechał do mnie około godziny 9.00 skąd razem ruszyliśmy w trasę planując z dużym zapasem wstawienie się na miejscu około godz. 12.00. Mały przestój w Nowogardzie spowodowany potrąceniem rowerzysty przez samochód i oddalenie się z miejsca wypadku przez kierującego. Na szczęście dla rowerzysty wyglądało groźnie ale obyło się bez większych obrażeń na ciele , postanowiliśmy poczekać na przyjazd odpowiednich służb aby poświadczyć fakt. Dalsza droga odbywała się bez większych oporów w iście turystycznym tempie docieramy na czas do Wolina gdzie chwile kręcimy się po mieście w poszukiwaniu pizzerii i bez trudu znajdujemy lokal znajdujący się na drodze wylotowej z miasta w kierunku Międzywodzia. Naprawdę produkt godny polecenia w miarę przystępnej cenie. Posileni udaliśmy się w drogę powrotną do domów.













Prawdę mówiąc liczyłem na więcej w zwiedzaniu tego miasteczka ale zawsze jest coś co musi plany nieco skomplikować. Powrót turystycznym tempem tą samą drogą.

Komentarze 1
____________________________________________________________________________________________________

Woliński Park Narodowy

Czwartek, 26 lipca 2012

33.10 km, 21.00 km teren, 02:13 h, 14.93 km/h, maksymalnie: 54.50 km/h, temperatura: 29.0 ºC, rower: Kross

Postanowiłem skorzystać z zaproszenia Seby i postanowiłem podjechać na podbój Wolińskiego Parku Narodowego ponieważ chciałem przekonać się na własnej skórze jak wygląda jazda po miejscowych wzgórzach. Do Międzyzdrojów pojechałem samochodem ze względu na ograniczony czas przeznaczony na jazdę no i chyba zmęczenie jakie miało pozostać po skończonej wyprawie. Na miejscu zameldowałem się tuż po 9.00 i po wypakowaniu roweru z samochodu Seba postanowił pokazać mi kilka z miejscowych atrakcji i niemrawo pokręcić się po mieście. Obowiązkowo odwiedzamy Promenadę wraz z Aleją Gwiazd robimy kilka fotek i ruszamy na podbój parku.











Po opuszczeniu promenady przy wejściu do zagrody żubrów skończyła się sielanka i zaczęła się hardcorowa jazda bez trzymanki pod stromy podjazd , który nie miał chyba końca i nieźle mnie wypompował ale Seba powiedział abym oszczędzał siły i się zbytnio nie forsował bo to tylko namiastka tego co mnie czeka w dniu dzisiejszym. Dosyć szybko się o tym przekonałem i zrozumiałem na czym polega cały pic i jakie mam braki kondycyjne. Po obejrzeniu zamkniętej jeszcze o tej porze zagrody żubrów kolejna wspinaczka tym razem na wzgórze Gosań gdzie znajduje się punkt widokowy , na samą górę wjechać nie było można ze względu na schody ale i tak mimo wszystko chyba nie dałbym rady bo przy pokonywaniu góry na piechotę z rowerami na plecach robiliśmy kilka krótkich odpoczynków. Rekompensatą za zmęczenie okazały się widoki jakie ujrzały nasze oczy normalnie zaparło mi dech w cyckach i zaniemówiłem ponieważ po raz pierwszy byłem na tym wzgórzu.







Następnie powrót do Międzyzdrojów i początek niebieskiego pieszego szlaku po którym postanowiliśmy przedrzeć się w leśnej głuszy do kolejnych miejsc jakie zaplanował Seba abym obejrzał ponieważ jako stały wakacyjny bywalec miejscowości tereny znał dość dobrze. Zdecydowana ilość podjazdów które pokonaliśmy dość potężnie mnie wypompowała z sił i niektóre odcinki trzeba było pokonać na piechotkę bo podjazd okazywał się dość trudny i w zasadzie o dłuższych przerwach nie było mowy bo atakowała nas chmara komarów i nie sposób było się ogonić.



Niestety o kontynuacji dalszej jazdy przez las nie było mowy z wiadomych względów i czym prędzej dotarliśmy do asfaltu i lekko zjechani jeszcze jeden punkt widokowy do pokonania tym razem w okolicy jeziorka Turkusowego na Wzgórzu Zielonka. Po raz kolejny nasze rumaki zmuszeni jesteśmy zabrać na plecy i po schodach dotrzeć do celu na wzgórze. Po raz kolejny zaniemówiłem z widoków ale na podziwianie nie było zbyt wiele czasu ze względu na KOMARY i szybko udaliśmy się w dalsza drogę tym razem na d jeziorko Turkusowe.







Zmęczeni trudami podróży postanowiliśmy udać się w drogę powrotną robiąc jeszcze mały postój przy wejściu do bunkra przy fundamentach wyrzutni rakietowych gdzie postanowiliśmy skosztować żołnierskiej grochówki za 8 zł. Jak widać nad morzem można na wszystkim zarobić.





W zasadzie wycieczka bardzo fajna gdyby nie komaro-terapia ale co tam najważniejsze są wrażenia o których długo nie zapomnę. Dzięki koleszko za wyprawę i przewodnictwo.

Komentarze 2
____________________________________________________________________________________________________

Suchań

Niedziela, 15 lipca 2012

157.37 km, 0.00 km teren, 06:15 h, 25.18 km/h, maksymalnie: 59.90 km/h, temperatura: 20.0 ºC, rower: Kross

Trasa
Ostrzyca-Dobra-Tucze-Oświno-Wieleń Pomorski-Chociwel-Lutkowo-Kępno-Sulino-Słodkowo-Suchań-Piasecznik-Rzeplino-Krępcewo-Radziszewo-Witkowo-Stargard Szczeciński-Zieleniewo-Stargard-Grabowo-Parlino-Maszewo-Dębice-Jenikowo-Korytowo-Ostrzyca.

Wcześnie rano Hubert zadzwonił z propozycją małego wypadu gdzieś po okolicy aczkolwiek w głowie miał pomysł objechania Miedwia dookoła. Zerwałem się z łóżka i rozpocząłem przygotowania do wyjazdu aby dojechać do Dobrej na spotkanie z kolegą. Hubert jednak postanawia wyjechać mi naprzeciw i w okolicy Błądkowa razem kontynuujemy podróż po drodze weryfikując nieco plany co do trasy. W Dobrej robimy małe zapasy i udajemy się w kierunku Tuczy aby lokalnymi drogami dostać się do Chociwla. W zasadzie jazda odbywała się bez większych problemów jedynie wiatr nieco krzyżował nam szyki ale rekompensatą był niewielki ruch samochodowy przez spokojne okoliczne pola i lasy. Postanawiamy jechać drogami jeszcze nie uczęszczanymi przez nas kierując się z Chociwla w kierunku Dobrzan lecz przed Starzycami skręcamy w prawo aby dostać się do Suchania. Na miejscu postanowiliśmy chwilę odpocząć i nieco uzupełnić zapasy energii. W międzyczasie wykonałem telefon do Michała z propozycją dołączenia do naszej ekipy , kolega postanowił wyjechać nam naprzeciw.





Po ruszeniu w dalszą trasę odbijamy w prawo gdzie droga prowadzi do Choszczna lecz my chcemy dostać się do Stargardu więc w Piaseczniku odbijamy w prawo aby choć po części zrealizować "zaliczenie" Miedwia. Równa nawierzchnia drogi szybko się skończyła i dalsza kontynuacja trasy odbywa się po wertepach gdzie dość mocno to daje się odczuć. Po drodze mały przystanek w Krępcewie szlacheckiej osadzie Wedlow.





Kolejny przystanek w Witkowie przy pomniku.



Mijając kolejne miejscowości docieramy do Kluczewa gdzie dołącza do nas Michał i wspólnie jedziemy na posiłek przy dworcowej jadłodajni wciągając po obfitej porcji kebaba jedziemy na Promenadę Miedwiańską gdzie na molo ucinamy mała pogawędkę.



Po dojechaniu do ścieżki rowerowej żegnamy się i powoli udajemy się w drogę powrotną do domu. Naprzeciw postanawia nam wyjechać Seba tuż przed Maszewem skąd dalsza droga odbywa się wspólnie.
Musze przyznać , że bardzo fajna traska w co prawda trudnym terenie ale zawsze to coś innego. Dzięki koledzy za wspólny wypadzik.

Komentarze 5
____________________________________________________________________________________________________

Spotkanie

Czwartek, 12 lipca 2012

124.06 km, 0.00 km teren, 04:39 h, 26.68 km/h, maksymalnie: 39.60 km/h, temperatura: 18.0 ºC, rower: Kross

Od pewnego czasu nieskutecznie próbowałem się umówić z kolegą Darkiem z Stargardu Szczecińskiego ponieważ jest On jednym z uczestników zawodów w MTB Wiśle na początku września. Miejsce spotkania wyznaczyliśmy na 10.30 przy stacji benzynowej w Maszewie gdzie pojawiłem się lekko przed czasem i oczekiwałem na kolegę. Przybywszy na czas po krótkiej konwersacji ruszyliśmy w drogę.





Na początku trasy padły deklaracje , że będzie to typowa wycieczka bez zbędnego forsowania i pokazywania swoich umiejętności tym bardziej , że Dariusz przyjechał na szosce. Lekko zmęczony sezonem i treningami początkowo dawał mi fory i jechało się całkiem przyzwoicie tempem jakie lubię ale w czasie drogi świadomie lub nie coraz bardziej przyspieszaliśmy i coraz bardziej odczuwałem zmęczenie. W zasadzie usprawiedliwieniem mogła być pogarszająca się aura w postaci stalowych chmur i porywistego wiatru. W drodze powrotnej do Stargardu ewidentnie doszło do odcięcia zapłonu tym bardziej , że wiatr przybierał na mocy. Po dotarciu do miasta pożegnaliśmy się i ruszyłem w drogę powrotną do domu oczywiście nie obyło się bez niespodzianek bo tuż za Stargardem dopadła mnie potężna ulewa. Chwilę poczekałem w przystanku autobusowym w Kicku licząc na poprawę pogody niestety w strugach deszczu przyszło mi jechać prawie do samego domu nie omijając kałuż po drodze bo było mi już wszystko jedno ponieważ przemoknięty byłem do suchej nitki.
W zasadzie bardzo fajna wyprawa w towarzystwie nowo poznanego kolegi gdyby nie nagłe załamanie pogody.
Jednak deficyty treningowe są do poprawki bo Wisła już niedaleko.

Komentarze 3
____________________________________________________________________________________________________

Po pracy

Czwartek, 5 lipca 2012

46.81 km, 0.00 km teren, 01:42 h, 27.54 km/h, maksymalnie: 40.60 km/h, temperatura: 24.0 ºC, rower: Kross

Przez spory kawałek czasu skutecznie unieruchomiony dzięki nabytemu urazowi kręgosłupa od poczynań rowerowych. Niestety zmuszony byłem do brania sprej serii zastrzyków i nie bardzo mogłem utrzymać tyłek na miejscu ale na szczęście iniekcja skutecznie mnie podleczyła i dziś mogłem dosiąść swojego rumaka i gdzieś pognać.
Niewiele ale na początek dobre i tyle zwłaszcza po długiej przerwie. Traska przebiegała przez Korytowo , Jenikowo i dalej do Nowogardu przez Dobrą i do domu. Po drodze krótki postój na małą fotkę fajnie wyglądającej rośliny.



Kategoria 0-50, samotnie
Komentarze 3
____________________________________________________________________________________________________