Wpisy archiwalne Kwiecień, 2012, strona 1 | giorginio12.bikestats.pl Giorginio
avatar Przejechałem 4673.12 km, w tym 493.53 (10.56 %) w terenie, ze średnią prędkością 22.92 km/h

Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wyszukiwarka

Moje rowery

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:560.52 km (w terenie 107.50 km; 19.18%)
Czas w ruchu:24:59
Średnia prędkość:22.44 km/h
Maksymalna prędkość:53.70 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:93.42 km i 4h 09m
Więcej statystyk

Niechorze

Niedziela, 29 kwietnia 2012

158.56 km, 4.00 km teren, 06:54 h, 22.98 km/h, maksymalnie: 45.30 km/h, temperatura: 15.0 ºC, rower: Kross

Zaplanowaliśmy sobie dzisiaj wyjazd nad morze ponieważ przebywał tam Bartek wraz ze swoją małżonką Milenką oraz Magdą (Kondzią) i na dzisiaj zaplanowali sobie powrót więc postanowiliśmy , że dołączymy do nich w drodze powrotnej. Wyjazd 8.00 spod domu wraz z Hubertem do Nowogardu gdzie po chwili dołącza do nas Darek i razem ruszamy w kierunku Gryfic. Postanowiliśmy ominąć główne arterie prowadzące nad morze z powodu wzmożonego ruchu i wybraliśmy opcje jazdy trasą alternatywną przez boczne miejscowości. Wprawdzie nawierzchnia po której jechaliśmy pozostawiała wiele do życzenia ale lepsze to od "pajaców" wyprzedzających na trzeciego i ocierających lusterkami o łokcie. Pogoda dzisiejszego dnia nie była zbyt przyjemna bo wprawdzie słońce niemrawo przebijało się przez chmury ale pólnocno- wschodni wiatr potęgował odczucie zimna. Bez większych przeszkód docieramy do Gryfic gdzie chwilę odpoczywamy przy fontannie i przy okazji uzupełniamy zapasy energii.



Dalej ruszamy na północ z Gryfic gdzie przy byłej cukrowni skręcamy w lewo do miejscowości Niekładź aby uniknąć jazdy drogą krajową po raz kolejny jedziemy bokami trasą po której jest bardzo znikomy ruch samochodowy. Kolejny postój robimy w Otoku , a dokładnie przy ruinach Neogotyckiego pałacu zbudowanego pod koniec XIX stulecia gdzie lata świetności ma już dawno za sobą. Po wojnie znajdowała się tam szkoła rolnicza , a od 1987 roku znajduje się w rekach prywatnych. Niestety nieużytkowany popadł w ruinę i po raz kolejny został wystawiony na sprzedaż.







Prawdę mówiąc szczerze wątpię w to , że znajdzie się jakiś inwestor który będzie chciał go zakupić bo niewiele już z niego zostało. Mijamy kolejne miejscowości po drodze nie zatrzymując się nigdzie po drodze aby na miejscu zameldować się przed godziną 12.00. Lekko zmęczeni trudami podróży postanowiliśmy poszukać jadłodajni aby wrzucić na ruszt nic innego jak kebaba. w między czasie docierają do nas znajomi i wspólnie biesiadujemy przy stoliku. Niestety nie trwa to zbyt długo bo robi się coraz zimniej i trzeba zbierać do jazdy. Prawdę mówiąc nie mam ochoty jechać nad wodę bo jestem tak przemarznięty ale jednak daję się namówić i na krótką chwilę odwiedzamy plażę w Niechorzu.



Następnie głupio byłoby nie podjechać do okazałej latarni morskiej na którą o wejściu na górę nie ma mowy bo wiatrzysko bardzo daje się we znaki.



Dalej jeszcze krótki postój przy ruinach kościoła w Trzęsaczu i jazda powrotna do domu tym razem inaczej niż przyjechaliśmy bo jedziemy przez Pobierowo.



W drodze powrotnej im dalej od morza tym cieplej więc trzeba nieco zdjąć wierzchniego ubrania i powoli mknąć przed siebie z pomocą sprzyjającego wiatru. Przed Golczewem dołącza do nas Seba i dalej jedziemy wspólnie do Nowogardu.
Pożegnawszy się z grupą jedziemy z Hubertem w towarzystwie Magdy aby odprowadzić ją do domu.

Komentarze 5
____________________________________________________________________________________________________

Betonówka

Poniedziałek, 23 kwietnia 2012

84.94 km, 1.80 km teren, 03:27 h, 24.62 km/h, maksymalnie: 40.90 km/h, temperatura: 12.0 ºC, rower: Kross

Ostrzyca-Korytowo-Jenikowo-Dębice-Stodólska-Maszewo-Parlino-Storkówko-Małkocin-Klępino-Lubowo-Żarowo-Smogolice-Sowno-Przemocze-Różnowo Nowogardzkie-Darż-Maszewo-Stodólska-Dębice-Jenikowo-Korytowo-Ostrzyca.

Do południa miałem kilka spraw do załatwienia więc na rower miałem czas dopiero po obiadku ale jak na złość aura miała niestety (jak zwykle) inne plany bo pochmurne niebo co jakiś czas chlapało deszczykiem. Długo wahałem się czy podjąć wyzwanie i wybrać się na krótki wypad ale za namową kolegi Huberta , który oznajmił , że do odważnych świat należy postanowiliśmy ruszyć na południe ze względu na wiatr wiejący prosto w pysk. Droga praktycznie przebiegała bez większych incydentów poza oczywiście wyjątkami którymi okazali się debile w pędzących blachosmrodach wyprzedzając nas w odległości smyrającej nas lusterkami po łokciach , gdy z naprzeciwka nic nie jechało. Niestety nasze społeczeństwo będzie się jeszcze długo uczyło kultury na drodze. Jakoś udało nam się dojechać w jednym kawałku do betonówki gdzie Hubert złapał gumę zaraz po wjechaniu na pobocze aby nie jechać po śliskich kamieniach ku mojemu i Jego zdziwieniu gwóźdź wbił się bardzo nietypowo w tylna oponę zaginając się w skobel.





Niewielkim kawałkiem owej drogi przejechaliśmy kawałek aby skręcić w lewo na Storkówko mijając dalej po drodze kolejne miejscowości dotarliśmy do Żarowa gdzie zatrzymaliśmy się na chwile przy (nieczynnym) wiadukcie kolejowym nad Iną gdzie "kolejowi złomiarze" ni dobrali się jeszcze do niego.



Z Żarowa DDR pomknęliśmy do Sowna gdzie na betonówce postanowiliśmy wjechać na wiadukt nad nią i chwilę odpocząć.



Jazda od Przemocza do Maszewa po dziurawej asfaltówce niestety nie napawało optymizmem i gdybyśmy mieli więcej czasu to na pewno wybralibyśmy inną opcję. Po dotarciu do Maszewa z pomocą wiatru w ostrym tempie pocisnęliśmy do domu zatrzymując się jeszcze na chwilę w Dębicach na uzupełnienie energii bo brakowało mocy

Komentarze 5
____________________________________________________________________________________________________

Po południowy wypadzik

Niedziela, 22 kwietnia 2012

52.49 km, 1.20 km teren, 02:09 h, 24.41 km/h, maksymalnie: 52.30 km/h, temperatura: 14.0 ºC, rower: Kross

Jakoś nie zapowiadało się rano , że pogoda ulegnie poprawie bo stalowe chmury na niebie nie zwiastowały nic dobrego i na zmoknięcie na trasie jakoś nie miałem ochoty. Postanowiłem , że odłożę wypad do jutra w oczekiwaniu na lepszą aurę. Plany moje uległy jednak zmianie z powodu propozycji Huberta , który postanowił namówić mnie na małą przejażdżkę po okolicy bo po południu słońce jednak pokazało się na niebie i zrobiło się zdecydowanie cieplej. Trasa która obraliśmy prowadziła przez Korytowo , Jenikowo gdzie odbiliśmy w prawo aby pojechać z dala od ruchliwej szosy na Stargard. Po drodze mijaliśmy kolejne miejscowości Redło ,a następnie Węgorzyce gdzie zatrzymaliśmy się na chwilę aby uwiecznić na focie ruiny późnogotyckiego kościoła z końca XV wieku zbudowany z kamienia polnego i głazów narzutowych uzupełnianych cegłą. Podczas zdobywania pomorza budynek został zniszczony w 1945 roku. Był to prosty kościół salowy, zbudowany na planie prostokąta.







Swoją drogą to pewien ewenement budowlany , że pozostała ściana frontowa budynku do dziś dnia stoi bez żadnego podparcia i jakoś nie zanosi się na zmiany. Dalej ruszyliśmy do Redła docierając do Osiny gdzie odbiliśmy w lewo w kierunku Maciejewa. Przebieg wycieczki lekko utrudniał nam wiatr , który miejscami dość mocno ograniczał nasze poczynania. Postanowiliśmy , że pojedziemy do Maszewa aby tam zatoczyć koło i wrócić do domu. Hubert zaproponował aby przy wjeździe do miejscowości tuż przed podjazdem pod górę przy stacji benzynowej skręcić w prawo w gruntową ścieżkę prowadzącą do miejskiego parku.





Zaskoczył mnie w bardzo pozytywnie fakt iż miejsce( nie znane mi do tej pory) bardzo ciche i spokojne z przeznaczeniem na wypoczynek. Na uwagę zasługuje również fakt , że przechodził tędy wiadukt kolejowy który został pocięty na złom przez dział mienia kolejowego. Dlaczego w tym cholernym kraju wszystko przelicza się na złotówki pomijając wartość historyczną i zabytkową ? Całkiem niedawno jeszcze bo w połowie lat 90 jeździły tędy pociągi.



Chwilę jeszcze pokręciliśmy się po tym urokliwym miejscu i postanowiliśmy udać się w drogę powrotną do domu. Tym razem wiatr okazała się sprzymierzeńcem i jechało się naprawdę komfortowo.

Komentarze 3
____________________________________________________________________________________________________

Szlak dziedzictwa architektury i techniki

Niedziela, 15 kwietnia 2012

136.12 km, 55.00 km teren, 06:18 h, 21.61 km/h, maksymalnie: 53.70 km/h, temperatura: 9.0 ºC, rower: Kross

Początek trasy
Ostrzyca-Dobra-Mieszewo-Zwierzynek-Mielno-Sielsko-Kraśnik Łobeski-Kąkolewice-Lesięcin-Łobez
Czarny szlak
Łobez-Łobżany-Prusinowo-Poradz-Klępnica-Lipce-Słonowice-Pęczerzyno-Tarnowo-Rynowo-Kol. Rynowo-Różnowo-Zagórzyce-Wysiedle-Kołodrąb-Łobez
Droga powrotna
Łobez-Unimie-Dobieszewo-Zachełmie-Meszne-Rekowo-Siedlice-Sułkowo-Mieszewo-Dobra-Ostrzyca

Na dzisiejszą wyprawę ustawiłem się z Hubertem gdzie po dojechaniu do Dobrej kolega zaproponował abyśmy wykręcili dzisiaj jeden ze szlaków Łobeskich , a dokładnie szlak czarny ponieważ nie miał jeszcze okazji poruszać się nim. Okolice Łobza to bardzo malownicze strony z dużą ilością stromych podjazdów i niezliczonych zakrętów. Trasa którą wybraliśmy okazała się dość wymagająca bo obfitowała w sporą ilość stromych pagórków gdzie trzeba było się lekko zmęczyć aby wszystkie pokonać. Jednak piękne krajobrazy i widoki zrekompensowały w zupełności małe ubytki w mocy. Prawdę mówiąc nie spodziewałem się rewelacji ale nie było też tragedii zwłaszcza , że ostatnio niezbyt wiele jeździłem. Przeszkodą która sprawiała lekkie problemy na trasie okazał się oczywiście wiatr , który zawiewał z północnego wschodu potęgując odczucie chłodu i przeszywającego zimna bo z rękawicami (długopalczastymi) nie rozstawałem się przez całą wycieczkę.
Początek szlaku rozpoczyna się przy Nadleśnictwie Łobez przy ul. Bema w pobliżu elektrowni wodnej na Redze.
Ruszamy na północ rozpoczynając szlak który prowadzi przez liczne lasy , pola i łąki w niewielkim stopniu przebiega przez drogi asfaltowe. Nie powiem aby to była trasa łatwa do pokonania ponieważ liczne błotniste drogi i podjazdy sprawiały niezłe trudności w szczególności dla roweru trekkingowego jakim poruszał się Hubert. Pierwszy postój robimy przy wiadukcie nieczynnej linii kolejowej nad Regą w miejscowości Prusinowo około 300 metrów na północ od zabudowań wsi. Trójprzęsłowa budowa powstała na początku XX wieku , obecnie linia kolejowa nie jest użytkowana.



Dalej polna droga prowadzi do miejscowości Poradz gdzie znajduje się XIX-wieczny wiatrak holenderski o średnicy 10 metrów i wysokości 14 metrów gdzie szczyt konstrukcji wieńczy obracana głowica. Nie zatrzymywaliśmy się przy wiatraku ponieważ byliśmy tam niedawno na poprzedniej wycieczce. Spora ilość drogi pokrytej brukiem pozostawiła swój ślad na tylnej części pleców , doszło też do kilku niegroźnych upadków na grząskim piachu gdzie miejscami było go sporo. Kolejnym obiektem ciekawym do obejrzenia okazał się młyn nad Starą Regą w Tarnowie gdzie nie zatrzymywaliśmy się z powodu odbywającego się weseliska (lub poprawin).
Prawdę mówiąc popasów po drodze nie było zbyt wiele bo pochmurne niebo co jakiś czas dawało małe porcje deszczu i dlatego ciągle gnaliśmy do przodu. Przed Łobzem krótka chwila na postój przy elektrowni wodnej.



Po wjechaniu do miasta odpoczywamy jeszcze przez chwilę w miejskim parku skąd w dalszą drogę udajemy się drogą inną niż zwykle , a mianowicie przed wylotem z miasta skręcamy w lewo jadąc do miejscowości Dobieszewo gdzie po wdrapaniu się na stromy podjazd Hubert proponuje zobaczenie jeszcze panoramy Łobza ze Wzgórza Rolanda.



Dalej droga prowadzi pokrywając się po części zielonym szlakiem aby dotrzeć do drogi asfaltowej za Strzmielami.
Zaczyna brakować mi mocy ale na szczęście niezastąpiona puszka coli ratuje mi życie.

Komentarze 3
____________________________________________________________________________________________________

Po lesie

Czwartek, 12 kwietnia 2012

29.49 km, 20.00 km teren, 01:30 h, 19.66 km/h, maksymalnie: 40.30 km/h, temperatura: 9.0 ºC, rower: Kross

Dzisiejszego dnia postanowiłem pośmigać trochę po leśnych duktach bo stan nawierzchni większości okolicznych tras jest w "dobrym" stanie. Miałem kilka dni przerwy w kręceniu więc dlatego wybrałem teren bo pogoda niezbyt pewna i do tego spadek formy. Las jednak okazał się pozytywnym wyborem dlatego , że hulający wiatr bardzo dawał się we znaki i do tego co chwilę pokropywał niewielki deszcz. Będąc niedaleko bobrowej tamy postanowiłem sprawdzić postępy w budowie ale niestety nie zastałem budowniczych przy pracy , pewnie mieli przerwę.





Wyjechałem w pobliżu parkingu leśnego skąd dalej pojechałem terenem w kierunku Długołęki aby po chwili ponownie znaleźć się na polnej drodze gdzie początkowo lekko straciłem orientację w terenie bo trasa okazała się bardzo wymagająca i miejscami byłem zmuszony prowadzić rower z powodu głębokich kolein i błota , które zrobiły chyba terenowe pojazdy. Jednak udało mi się uchwycić na focie prawdopodobnie Czaplę Szarą , która gniazdowała na mokradłach.





Zdjęcie tablicy bardzo dokładnie odzwierciedla jakość terenu wkoło ze względu na spore ilości błotka na drodze i liczne podtopienia terenu w lesie.
Jakoś udało mi się dotrzeć do Nowogardu skąd pognałem przez Długołękę do domu.
Muszę jednak częściej robić takie wypady bo kondycha lekko siadła.

Kategoria teren, samotnie
Komentarze 3
____________________________________________________________________________________________________

Wiosenny atak zimna

Niedziela, 1 kwietnia 2012

98.92 km, 25.50 km teren, 04:41 h, 21.12 km/h, maksymalnie: 35.00 km/h, temperatura: 6.0 ºC, rower: Kross

Ostrzyca-Nowogard - Kościuszki - Węgorza - Niewiadowo - Wierzchosław - Widzeńsko - Krokorzyce - Zielonczyn - Krokorzyce - Widzeńsko - Babigoszcz - Łożnica - Czermnica - Strzelewo - Świerczewo - Nowogard-Ostrzyca

Trudno było dzisiaj wyjść z domu bo aura niestety w ostatnim czasie nie napawa optymizmem z powodu szalejącego wiatru i przeszywającego zimna. Miałem małą przerwę w kręceniu więc dzisiaj postanowiłem gdzieś się ruszyć pomimo niesprzyjających warunków pogodowych ruszyłem w kierunku Nowogardu gdzie czekali na mnie Seba i Bartek. Pierwotnie plan zakładał , że wybierzemy się dookoła jeziora Woświn ale z uwagi na fakt iż Seba z Bartkiem niedawno tam byli to zaproponowałem abyśmy wybrali się do Zielonczyna na wzgórze widokowe. Niestety pólnocno-zachodni wiatr nieco hamował nasze zapędy bo miejscami bardzo dawał się we znaki. Po opuszczeniu Nowogardu pojechaliśmy polną drogą do miejscowości Kościuszki skąd dalej asfaltem dotarliśmy do Węgorzy gdzie prawie w połowie miejscowości skręciliśmy w prawo ponieważ Seba zaproponował jazdę dalej szutrówką w kierunku Niewiadowa. W sumie całkiem nieźle się jechało tylko miejscami piach lekko utrudniał poruszanie się ale to nie miało większego znaczenia. Krótki postój przy pomnikowym dębie w Niewiadowie przy przepływającej Gowienicy bo niestety po męczącej jeździe leśną szutrówką jesteśmy lekko zgrzani i dłuższy postój nie jest wskazany z powodu zimna.



Po opuszczeniu miejscowości przez krótki czas jedziemy asfaltem bo po dojechaniu do lasu po raz kolejny Seba proponuje jazdę szutrówką (żeby nie było za łatwo) , która okazała się bardzo wymagającym odcinkiem terenu o nawierzchni w postaci bardzo luźnego piachu gdzie jazda to prawdziwe wyzwanie i oczywiście wypompowanie z sił. W końcu dotarliśmy do drogi nr. 3 gdzie przecięliśmy ją i dalej ruchomymi piaskami przez las dotarliśmy do asfaltówki , która doprowadziła nas do Widzieńska skąd prosto pojechaliśmy dalej do punktu widokowego w Zielonczynie.













Niestety nie było chętnego aby zjechał w dół więc ruszyliśmy w drogę powrotną jadąc przez Widzieńsko skręciliśmy w lewo gdzie dojechaniu do szlaku dawnej linii wąskotorówki po raz kolejny zastosowaliśmy skrót. Wbiliśmy się w lekki szok bo początkowo jechało się super , a gdzieś mniej więcej w połowie droga szutrowa skończyła się i zaczęła się jazda po lekko wystających podkładach kolejowych i miejscami bez tych podkładów z głębokimi dziurami. Swoją drogą ciekawe dlaczego ten odcinek nie został ukończony ??? Mogła by to być fajna droga z Babigoszczy do Stepnicy. Miejmy nadzieję , że kiedyś się tego doczekamy.



Kolejny etap to droga przez okoliczne miejscowości bez większych przeszkód z wiatrem w plecy docieramy do Nowogardu gdzie pożegnaliśmy się.
Po drodze łapie nas mżawka , która na szczęście nie trwa długo.

Komentarze 4
____________________________________________________________________________________________________