Archiwum bloga
- 2013, Czerwiec1 - 1
- 2013, Marzec1 - 2
- 2012, Październik2 - 1
- 2012, Wrzesień4 - 13
- 2012, Sierpień4 - 5
- 2012, Lipiec5 - 14
- 2012, Czerwiec6 - 16
- 2012, Maj3 - 8
- 2012, Kwiecień6 - 23
- 2012, Marzec6 - 26
- 2012, Luty7 - 28
- 2012, Styczeń7 - 30
- 2011, Grudzień7 - 14
- 2011, Listopad3 - 4
Wyszukiwarka
Wpisy archiwalne w kategorii
w towarzystwie
Dystans całkowity: | 3360.09 km (w terenie 368.88 km; 10.98%) |
Czas w ruchu: | 149:08 |
Średnia prędkość: | 22.53 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.30 km/h |
Suma podjazdów: | 327 m |
Suma kalorii: | 3260 kcal |
Liczba aktywności: | 42 |
Średnio na aktywność: | 80.00 km i 3h 33m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 3 maja 2012
185.12 km,
36.30 km teren,
08:15 h,
22.44 km/h,
maksymalnie: 46.40 km/h,
temperatura: 18.0 ºC,
rower: Kross
|
Trasa Ostrzyca-Dobra-Mieszewo-Zwierzynek-Mielno-Trzebawie-Cieszyno-Winniki-Połchowo-Węgorzyno-Przytoń-Brzeźniak-Kumki-Drawsko Pomorskie Szlak czerwony Drawsko Pomorskie-Gudowo-Błędno-Lubieszewo-Zatonie-Sienica-Karwice-Dzikowo-Mielenko Drawieńskie-Drawsko Pomorskie Powrót Oleszno-Ziemsko-Studnica-Storkowo-Ińsko-Kamienny Most-Chociwel-Dobropole-Dobra-Błądkowo-Ostrzyca
Długo planowana wycieczka w końcu doszła do skutku bo w planie mieliśmy bardzo ambitny plan przejechania jednego z najpiękniejszych jezior Pojezierza Drawskiego wzdłuż szlaku który został oznaczony kolorem czerwonym. Nie lada wyzwanie (przynajmniej dla mnie) zważywszy na ilość kilometrów do przejechania bo jak do tej pory nie miałem okazji mierzyć się z takim stanem rzeczy. Zbiórka została ogłoszona na godzinę 8.00 przy ruinach pałacu w Wierzbięcinie gdzie bez trudu dojechałem lecz po krótkim telefonie od Shrinka dowiedziałem się , że Bartek złapał gumę i nieco się spóźnią więc postanowiłem wyruszyć im naprzeciw docierając do samego Nowogardu skąd wspólnie pomknęliśmy w kierunku Dobrej. Jazda odbywała się płynnie i bez większego wysiłku docieramy na miejsce gdzie czeka na nas Hubert aby dalej razem kontynuować jazdę. Po drodze ustalamy , że najlepiej będzie jechać do Węgorzyna bocznymi ścieżkami aby uniknąć ruchu samochodowego. Po dojechaniu do Mieszewa skręcamy w prawo jadąc bardzo malowniczą drogą obfitującą w niezliczoną ilość zakrętów i podjazdów z dala od wzmożonego ruchu blachosmrodów. Do Węgorzyna docieramy z małym poślizgiem gdzie czeka na nas Michuss skupiony na słuchaniu repertuaru , który zaserwował pobliski kościół sugerując nawet , że jeden z utworów Ave Maria jest dedykowany dla nas.

Konsultujemy trasę po której mamy zamiar dotrzeć (najlepiej z dala od głównych dróg) do Drawska Pomorskiego , a następnie dokonujemy małych zakupów w pobliskim sklepie wzbudzając zainteresowanie sprzedawcy dokąd jedziemy bo zachmurzone niebo zwiastuje ulewny deszcz. Po dalszej wymianie kilku zdań ruszamy na wcześniej obraną drogę zaproponowaną przez Huberta kołując przez Przytoń na Brzeźniak aby dzięki informacji miejscowej mieszkanki leśną drogą dotrzeć do miejscowości Kumki ,a następnie do Drawska Pomorskiego.


Na miejscu chwila odpoczynku , krótka sesja foto , posiłek i jazda na poszukiwanie dworca PKP skąd ma początek czerwony szlak i tu jazdę rozpoczęliśmy "pod prąd" ulicą jednokierunkową gdzie po chwili zatrzymuje nas policjant na motorze pouczając nas o konieczności jazdy dalej po chodniku i przy okazji udzielając cennych wskazówek jak dotrzeć na dworzec PKP. Baz trudu odnajdujemy drogę i docieramy na miejsce.

Oczom naszym ukazuje się pięknie odnowiony budynek dworca wraz z urzędem miejskim znajdującym się w środku ale jak to mówią komu w drogę temu ..... Rozpoczynamy jazdę po czerwonym szlaku gdzie oznakowanie jest całkiem przyzwoite i bez większych problemów poruszamy się po szlaku który okazuje się nie lada wyzwaniem pod względem trudności jazdy terenowej obfitującej w sporo stromych podjazdów. Pierwszy postój robimy przekraczając Drawę niedaleko za Drawskiem.

Jak już wspominałem szlak dość wymagający ale rekompensatą za wysiłek i trud włożony w jazdę były widoki krajobrazu jakie ukazywały się nam co kawałek wyrażając swój zachwyt w jednym bardzo popularnym słowie o kó..a , większość uczestników wyprawy co chwilę to powtarzała bo krajobrazy były naprawdę przednie.




Gdzieś w okolicy Sienicy zatrzymujemy się na chwilę po wyczerpujących leśnych odcinkach specjalnych mija nas liczna grupa cyklistów jak się później okazało gdy ich dogoniliśmy na leśnym parkingu pokonywali oni ten sam szlak co my i zatrzymali się na piknik przy Drawie. Grupa liczyła sporo uczestników z miejscowego PTTK oraz grupy strażaków. Szybko nawiązałem kontakt z uczestnikami wyprawy wymieniając doświadczenia i poglądy na temat Drawskich szlaków rowerowych. Niestety miła konwersacja przerwana została przez chłopaków bo czas był na kontynuowanie jazdy dalej. Kilkukrotnie zatrzymujemy się jeszcze w lesie bo ilość odcinków specjalnych przechodzi wszelkie pojęcie i trzeba łapać szybko oddech na krótkich postojach.


Szlak ma swój koniec w Drawsku Pomorskim ale po krótkich konsultacjach rezygnujemy z ponownej jazdy do miasta i w miejscowości Mielenko Drawieńskie odbijamy w prawo aby wokół poligonu Drawskiego (największego w europie) przedzierać się w stronę Ińska. Rozstawione znaki informujące nie dają zapomnieć o strefie militarnej po której mamy przyjemność się poruszać aby w pewnym momencie urządzić mały popas przy Amfiteatrze Żołnierskim. Szkoda , że nikt z uczestników wycieczki nie dał się skusić na wykonanie małego repertuaru pod kopułą.


Prawdę mówiąc już chyba dawno nic tam się nie odbywało bo obiekt dawną świetność ma już dawno za sobą. Jesteśmy już dość wyczerpani i głodni więc celem jest jak najszybsze dotarcie do Ińska aby wrzucić co nieco na ruszt. Po dotarciu na miejsce niestety nic nie znajdujemy nad jeziorem więc postanawiamy szybko udać się do centrum gdzie działa miejscowa pizzeria oferując dość smaczne jedzonko ponieważ Bartek miał już przyjemność już tam konsumować. Naprawdę godna polecenia pizza postawiła nas na nogi i po spałaszowaniu ostatniego kawałka postanowiliśmy ruszyć do domów tym bardziej , że pora już dość późna. Tuż za Ińskiem żegnamy się z Michałem który odbija w lewo na Linówko , a my jedziemy do Chociwla. Pizza miała chyba jakieś niespotykane dodatki bo co niektórzy dostali takiego kopa , że mało nie pourywali łańcuchów grubo przekraczając 35 km/h . Mały odpoczynek w Chociwlu i jazda dalej z zawrotną prędkością mając na licznikach prawie po 150 km. jedziemy jakbyśmy dopiero zaczęli wyprawę. Po dotarciu do Dobrej żegnamy Huberta i dalej jedziemy w kierunku Ostrzycy gdzie Seba z Bartkiem żegnają się ze mną i dalej jadą sami. Tego dnia pokonałem własne słabości i ustanowiłem swój rekord w ilości pokonanych kilometrów i czasu spędzonego w siodle. Dzięki chłopaki za wspaniałą przygodę w której miałem przyjemność uczestniczyć , do następnego razu myślę , że na kolejnym szlaku Drawskim.
|
Komentarze 4
____________________________________________________________________________________________________
Niedziela, 29 kwietnia 2012
158.56 km,
4.00 km teren,
06:54 h,
22.98 km/h,
maksymalnie: 45.30 km/h,
temperatura: 15.0 ºC,
rower: Kross
|
Komentarze 5
____________________________________________________________________________________________________
Poniedziałek, 23 kwietnia 2012
84.94 km,
1.80 km teren,
03:27 h,
24.62 km/h,
maksymalnie: 40.90 km/h,
temperatura: 12.0 ºC,
rower: Kross
|
Komentarze 5
____________________________________________________________________________________________________
Niedziela, 22 kwietnia 2012
52.49 km,
1.20 km teren,
02:09 h,
24.41 km/h,
maksymalnie: 52.30 km/h,
temperatura: 14.0 ºC,
rower: Kross
|
Jakoś nie zapowiadało się rano , że pogoda ulegnie poprawie bo stalowe chmury na niebie nie zwiastowały nic dobrego i na zmoknięcie na trasie jakoś nie miałem ochoty. Postanowiłem , że odłożę wypad do jutra w oczekiwaniu na lepszą aurę. Plany moje uległy jednak zmianie z powodu propozycji Huberta , który postanowił namówić mnie na małą przejażdżkę po okolicy bo po południu słońce jednak pokazało się na niebie i zrobiło się zdecydowanie cieplej. Trasa która obraliśmy prowadziła przez Korytowo , Jenikowo gdzie odbiliśmy w prawo aby pojechać z dala od ruchliwej szosy na Stargard. Po drodze mijaliśmy kolejne miejscowości Redło ,a następnie Węgorzyce gdzie zatrzymaliśmy się na chwilę aby uwiecznić na focie ruiny późnogotyckiego kościoła z końca XV wieku zbudowany z kamienia polnego i głazów narzutowych uzupełnianych cegłą. Podczas zdobywania pomorza budynek został zniszczony w 1945 roku. Był to prosty kościół salowy, zbudowany na planie prostokąta.



Swoją drogą to pewien ewenement budowlany , że pozostała ściana frontowa budynku do dziś dnia stoi bez żadnego podparcia i jakoś nie zanosi się na zmiany. Dalej ruszyliśmy do Redła docierając do Osiny gdzie odbiliśmy w lewo w kierunku Maciejewa. Przebieg wycieczki lekko utrudniał nam wiatr , który miejscami dość mocno ograniczał nasze poczynania. Postanowiliśmy , że pojedziemy do Maszewa aby tam zatoczyć koło i wrócić do domu. Hubert zaproponował aby przy wjeździe do miejscowości tuż przed podjazdem pod górę przy stacji benzynowej skręcić w prawo w gruntową ścieżkę prowadzącą do miejskiego parku.


Zaskoczył mnie w bardzo pozytywnie fakt iż miejsce( nie znane mi do tej pory) bardzo ciche i spokojne z przeznaczeniem na wypoczynek. Na uwagę zasługuje również fakt , że przechodził tędy wiadukt kolejowy który został pocięty na złom przez dział mienia kolejowego. Dlaczego w tym cholernym kraju wszystko przelicza się na złotówki pomijając wartość historyczną i zabytkową ? Całkiem niedawno jeszcze bo w połowie lat 90 jeździły tędy pociągi.

Chwilę jeszcze pokręciliśmy się po tym urokliwym miejscu i postanowiliśmy udać się w drogę powrotną do domu. Tym razem wiatr okazała się sprzymierzeńcem i jechało się naprawdę komfortowo.
|
Komentarze 3
____________________________________________________________________________________________________
Niedziela, 15 kwietnia 2012
136.12 km,
55.00 km teren,
06:18 h,
21.61 km/h,
maksymalnie: 53.70 km/h,
temperatura: 9.0 ºC,
rower: Kross
|
Komentarze 3
____________________________________________________________________________________________________
Niedziela, 1 kwietnia 2012
98.92 km,
25.50 km teren,
04:41 h,
21.12 km/h,
maksymalnie: 35.00 km/h,
temperatura: 6.0 ºC,
rower: Kross
|
Komentarze 4
____________________________________________________________________________________________________
Niedziela, 18 marca 2012
119.06 km,
4.20 km teren,
05:06 h,
23.35 km/h,
maksymalnie: 49.50 km/h,
temperatura: 15.0 ºC,
rower: Kross
|
Komentarze 5
____________________________________________________________________________________________________
Czwartek, 8 marca 2012
39.39 km,
8.10 km teren,
01:59 h,
19.86 km/h,
maksymalnie: 37.50 km/h,
temperatura: 2.0 ºC,
rower: Kross
|
Komentarze 6
____________________________________________________________________________________________________
Niedziela, 4 marca 2012
130.61 km,
19.50 km teren,
06:02 h,
21.65 km/h,
maksymalnie: 39.30 km/h,
temperatura: 3.0 ºC,
rower: Kross
|
Trasa SZCZECIN(Centrum-Głębokie)-Pilichowo-Tanowo-Dobieszczyn-Hintersee-Ahlbeck-Eggesin-Ueckermünde-Warsin-Rieth-Hintersee-Dobieszczyn-Stolec-Dobra-Wołczkowo-SZCZECIN(Głębokie-Centrum-port)
W głowie Sebastiana narodził się pomysł wyjazdu do naszych zachodnich sąsiadów aby tam skrobnąć kilka kilometrów. Oczywiście nie musiał długo czekać na moją akceptację bo bardzo chciałem kiedyś przekonać się (na własnej skórze) jak wyglądają w realu te niemieckie ścieżki rowerowe. Nie spodziewałem się , że mój debiut w jeździe po niemieckich landach nastąpi w tak szybkim czasie i do tego w licznym doborowym towarzystwie. Swoją podróż zaczęliśmy wspólnie z Sebą na Nowogardzkim dworcu kolejowym gdzie szynobus dowiózł nas do Szczecina o 9.10 na dworzec główny. Po wyjściu z pociągu przywitaliśmy się z Michałem ,który już na nas czekał po czym wspólnie ruszyliśmy na spotkanie (Most Długi) pozostałych uczestników wycieczki. Frekwencja okazała się wysoka bo na spotkaniu stawili się Paweł "Misiacz", Arek "AreG", Krzysiek "Monter", Łukasz "Luki", Paweł "Axis", Piotrek "Bronik", Przemek z RS. Wyjechaliśmy w dość ostrym tempie w kierunku Głębokiego w zasadzie nie wiem dlaczego tak szybko pędziliśmy (jakby ktoś nas gonił) przez Park Kasprowicza i Las Arkoński gdzie o fotach mogłem tylko pomarzyć bo prawie nikt nie miał ochoty pstrykać. Na miejscu dołączyli do nas jeszcze: Baśka"Rudzielec"102, Piotrek "Rammzes", Robert "Sakwiarz" , Bartek "IsmailDelivere". We wspólnym gronie ruszyliśmy w kierunku granicy przez Pilichowo , Tanowo gdzie ma miejsce pierwszy mały sklep-stop w międzyczasie Axis odbija we Wkrzańskiej aby poganiać w terenie , a my zatrzymujemy się na chwilę przy mogile niemieckiego leśniczego i następnie na granicy.


Po przekroczeniu granicy docieramy do pierwszej miejscowości Hintersee gdzie kolejnych dwóch z uczestników opuszcza nasze towarzystwo aby dalej w jedenastu pozostałych uczestników kontynuować dalszą jazdę. W owej miejscowości odbijamy w lewo kołując do Eggesin gdzie sprzyjający wiatr pozwala osiągać niezłe prędkości co nie wszystkim uczestnikom to się podoba. Gnając na złamanie karku zatrzymujemy się dopiero w Eggesin na niewielkim foto-stopie na placu koło kościoła prowadząc konwersację między sobą ktoś zauważył drewniane koniki oraz piec chlebowy naszej rodzimej produkcji.





Prawdę mówiąc nie mogę się już doczekać posiłku w tureckim barze bo jestem głodny co chwilę dopytując Pawła jednego z kierowników wyprawy kiedy wreszcie dotrzemy na miejsce bo nie mogę się już doczekać. Na szczęście do celu docieramy po kilku minutach zatrzymując się w barze Uecker66 zamawiając po porcji Türkische Pizza ( bardzo porządnej porcji w postaci rolki). Po zaspokojeniu głodu czas zwiedzić miasto co czynimy poruszając się leniwie po uliczkach.




Po zrobieniu kilku fotek lądujemy na plaży gdzie po raz kolejny dosiadamy (stalowych) rumaków i ruszamy do Warsin przez puszczę po początkowo niezłej szutrówce , a następnie DDR-ów (ewenement w środku lasu) do jeziora Nowo Warpieńskiego. Krótki postój przy wieży i dalej w drogę do Rieth aby dotrzeć na przystań jachtową.

Kolejny etap podróży wiedzie nas przez nasyp dawnej kolejki wąskotorowej zresztą bardzo przyzwoitej nawierzchni doprowadzając nas do początku trasy czyli do Hintersee. Zatrzymujemy się co jakiś czas po to aby reszta uczestników mogła dołączyć do prowadzących oraz na uzupełnienie zapasów energii.



Tuż za granicą odbijamy w prawo aby jechać do miejscowości Stolec w bardzo wysokim tempie co po raz kolejny zostaje poddane krytyce przez Baśkę "Rudzielca" 102. Po kolejnych przebojach docieramy ponownie na Głębokie skąd pomykamy w kierunku dworca po drodze żegnając się z uczestnikami (aczkolwiek nie z wszystkimi) gdzie na Plac Lotników docieramy my z Michałem oraz Misiacz i Monter.

Na dworcu czeka na nas miła niespodzianka bo okazuje się , że Bus zabierze nas do Nowogardu bez żadnego problemu. Wycieczka okazała się bardzo ciekawa w zacnym towarzystwie za co bardzo dziękuję.
|
Komentarze 3
____________________________________________________________________________________________________
Środa, 29 lutego 2012
61.80 km,
10.70 km teren,
02:46 h,
22.34 km/h,
maksymalnie: 39.30 km/h,
temperatura: 6.0 ºC,
rower: Kross
|
Komentarze 6
____________________________________________________________________________________________________