Wokół Jeziora Lubie | giorginio12.bikestats.pl Giorginio
avatar Przejechałem 4673.12 km, w tym 493.53 (10.56 %) w terenie, ze średnią prędkością 22.92 km/h

Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wyszukiwarka

Moje rowery

Wokół Jeziora Lubie

Czwartek, 3 maja 2012

185.12 km, 36.30 km teren, 08:15 h, 22.44 km/h, maksymalnie: 46.40 km/h, temperatura: 18.0 ºC, rower: Kross

Trasa
Ostrzyca-Dobra-Mieszewo-Zwierzynek-Mielno-Trzebawie-Cieszyno-Winniki-Połchowo-Węgorzyno-Przytoń-Brzeźniak-Kumki-Drawsko Pomorskie
Szlak czerwony
Drawsko Pomorskie-Gudowo-Błędno-Lubieszewo-Zatonie-Sienica-Karwice-Dzikowo-Mielenko Drawieńskie-Drawsko Pomorskie
Powrót
Oleszno-Ziemsko-Studnica-Storkowo-Ińsko-Kamienny Most-Chociwel-Dobropole-Dobra-Błądkowo-Ostrzyca

Długo planowana wycieczka w końcu doszła do skutku bo w planie mieliśmy bardzo ambitny plan przejechania jednego z najpiękniejszych jezior Pojezierza Drawskiego wzdłuż szlaku który został oznaczony kolorem czerwonym. Nie lada wyzwanie (przynajmniej dla mnie) zważywszy na ilość kilometrów do przejechania bo jak do tej pory nie miałem okazji mierzyć się z takim stanem rzeczy.
Zbiórka została ogłoszona na godzinę 8.00 przy ruinach pałacu w Wierzbięcinie gdzie bez trudu dojechałem lecz po krótkim telefonie od Shrinka dowiedziałem się , że Bartek złapał gumę i nieco się spóźnią więc postanowiłem wyruszyć im naprzeciw docierając do samego Nowogardu skąd wspólnie pomknęliśmy w kierunku Dobrej. Jazda odbywała się płynnie i bez większego wysiłku docieramy na miejsce gdzie czeka na nas Hubert aby dalej razem kontynuować jazdę. Po drodze ustalamy , że najlepiej będzie jechać do Węgorzyna bocznymi ścieżkami aby uniknąć ruchu samochodowego. Po dojechaniu do Mieszewa skręcamy w prawo jadąc bardzo malowniczą drogą obfitującą w niezliczoną ilość zakrętów i podjazdów z dala od wzmożonego ruchu blachosmrodów. Do Węgorzyna docieramy z małym poślizgiem gdzie czeka na nas Michuss skupiony na słuchaniu repertuaru , który zaserwował pobliski kościół sugerując nawet , że jeden z utworów Ave Maria jest dedykowany dla nas.



Konsultujemy trasę po której mamy zamiar dotrzeć (najlepiej z dala od głównych dróg) do Drawska Pomorskiego , a następnie dokonujemy małych zakupów w pobliskim sklepie wzbudzając zainteresowanie sprzedawcy dokąd jedziemy bo zachmurzone niebo zwiastuje ulewny deszcz. Po dalszej wymianie kilku zdań ruszamy na wcześniej obraną drogę zaproponowaną przez Huberta kołując przez Przytoń na Brzeźniak aby dzięki informacji miejscowej mieszkanki leśną drogą dotrzeć do miejscowości Kumki ,a następnie do Drawska Pomorskiego.





Na miejscu chwila odpoczynku , krótka sesja foto , posiłek i jazda na poszukiwanie dworca PKP skąd ma początek czerwony szlak i tu jazdę rozpoczęliśmy "pod prąd" ulicą jednokierunkową gdzie po chwili zatrzymuje nas policjant na motorze pouczając nas o konieczności jazdy dalej po chodniku i przy okazji udzielając cennych wskazówek jak dotrzeć na dworzec PKP. Baz trudu odnajdujemy drogę i docieramy na miejsce.



Oczom naszym ukazuje się pięknie odnowiony budynek dworca wraz z urzędem miejskim znajdującym się w środku ale jak to mówią komu w drogę temu .....
Rozpoczynamy jazdę po czerwonym szlaku gdzie oznakowanie jest całkiem przyzwoite i bez większych problemów poruszamy się po szlaku który okazuje się nie lada wyzwaniem pod względem trudności jazdy terenowej obfitującej w sporo stromych podjazdów. Pierwszy postój robimy przekraczając Drawę niedaleko za Drawskiem.



Jak już wspominałem szlak dość wymagający ale rekompensatą za wysiłek i trud włożony w jazdę były widoki krajobrazu jakie ukazywały się nam co kawałek wyrażając swój zachwyt w jednym bardzo popularnym słowie o kó..a , większość uczestników wyprawy co chwilę to powtarzała bo krajobrazy były naprawdę przednie.









Gdzieś w okolicy Sienicy zatrzymujemy się na chwilę po wyczerpujących leśnych odcinkach specjalnych mija nas liczna grupa cyklistów jak się później okazało gdy ich dogoniliśmy na leśnym parkingu pokonywali oni ten sam szlak co my i zatrzymali się na piknik przy Drawie. Grupa liczyła sporo uczestników z miejscowego PTTK oraz grupy strażaków. Szybko nawiązałem kontakt z uczestnikami wyprawy wymieniając doświadczenia i poglądy na temat Drawskich szlaków rowerowych. Niestety miła konwersacja przerwana została przez chłopaków bo czas był na kontynuowanie jazdy dalej.
Kilkukrotnie zatrzymujemy się jeszcze w lesie bo ilość odcinków specjalnych przechodzi wszelkie pojęcie i trzeba łapać szybko oddech na krótkich postojach.





Szlak ma swój koniec w Drawsku Pomorskim ale po krótkich konsultacjach rezygnujemy z ponownej jazdy do miasta i w miejscowości Mielenko Drawieńskie odbijamy w prawo aby wokół poligonu Drawskiego (największego w europie) przedzierać się w stronę Ińska. Rozstawione znaki informujące nie dają zapomnieć o strefie militarnej po której mamy przyjemność się poruszać aby w pewnym momencie urządzić mały popas przy Amfiteatrze Żołnierskim. Szkoda , że nikt z uczestników wycieczki nie dał się skusić na wykonanie małego repertuaru pod kopułą.





Prawdę mówiąc już chyba dawno nic tam się nie odbywało bo obiekt dawną świetność ma już dawno za sobą. Jesteśmy już dość wyczerpani i głodni więc celem jest jak najszybsze dotarcie do Ińska aby wrzucić co nieco na ruszt. Po dotarciu na miejsce niestety nic nie znajdujemy nad jeziorem więc postanawiamy szybko udać się do centrum gdzie działa miejscowa pizzeria oferując dość smaczne jedzonko ponieważ Bartek miał już przyjemność już tam konsumować. Naprawdę godna polecenia pizza postawiła nas na nogi i po spałaszowaniu ostatniego kawałka postanowiliśmy ruszyć do domów tym bardziej , że pora już dość późna. Tuż za Ińskiem żegnamy się z Michałem który odbija w lewo na Linówko , a my jedziemy do Chociwla. Pizza miała chyba jakieś niespotykane dodatki bo co niektórzy dostali takiego kopa , że mało nie pourywali łańcuchów grubo przekraczając 35 km/h . Mały odpoczynek w Chociwlu i jazda dalej z zawrotną prędkością mając na licznikach prawie po 150 km. jedziemy jakbyśmy dopiero zaczęli wyprawę. Po dotarciu do Dobrej żegnamy Huberta i dalej jedziemy w kierunku Ostrzycy gdzie Seba z Bartkiem żegnają się ze mną i dalej jadą sami.
Tego dnia pokonałem własne słabości i ustanowiłem swój rekord w ilości pokonanych kilometrów i czasu spędzonego w siodle.
Dzięki chłopaki za wspaniałą przygodę w której miałem przyjemność uczestniczyć , do następnego razu myślę , że na kolejnym szlaku Drawskim.

Komentarze 4
____________________________________________________________________________________________________


Komentarze
giorginio12
| 10:31 piątek, 4 maja 2012 Niczego nie można być pewnym w życiu ale nie wykluczam takich możliwości co do większych liczb :) Dystans nie mały więc i Ty pewnie odczułeś jego trudy :)
michuss
| 08:19 piątek, 4 maja 2012 Również dziękuję za towarzystwo i fajne foty. ;)
rowerzystka
| 08:14 piątek, 4 maja 2012 Jestem pod wrażeniem dystansu, a przy tym sporej ilości zdjęć. Gratuluję!!! Świetna relacja :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa jasie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]