Woliński Park Narodowy | giorginio12.bikestats.pl Giorginio
avatar Przejechałem 4673.12 km, w tym 493.53 (10.56 %) w terenie, ze średnią prędkością 22.92 km/h

Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wyszukiwarka

Moje rowery

Woliński Park Narodowy

Czwartek, 26 lipca 2012

33.10 km, 21.00 km teren, 02:13 h, 14.93 km/h, maksymalnie: 54.50 km/h, temperatura: 29.0 ºC, rower: Kross

Postanowiłem skorzystać z zaproszenia Seby i postanowiłem podjechać na podbój Wolińskiego Parku Narodowego ponieważ chciałem przekonać się na własnej skórze jak wygląda jazda po miejscowych wzgórzach. Do Międzyzdrojów pojechałem samochodem ze względu na ograniczony czas przeznaczony na jazdę no i chyba zmęczenie jakie miało pozostać po skończonej wyprawie. Na miejscu zameldowałem się tuż po 9.00 i po wypakowaniu roweru z samochodu Seba postanowił pokazać mi kilka z miejscowych atrakcji i niemrawo pokręcić się po mieście. Obowiązkowo odwiedzamy Promenadę wraz z Aleją Gwiazd robimy kilka fotek i ruszamy na podbój parku.











Po opuszczeniu promenady przy wejściu do zagrody żubrów skończyła się sielanka i zaczęła się hardcorowa jazda bez trzymanki pod stromy podjazd , który nie miał chyba końca i nieźle mnie wypompował ale Seba powiedział abym oszczędzał siły i się zbytnio nie forsował bo to tylko namiastka tego co mnie czeka w dniu dzisiejszym. Dosyć szybko się o tym przekonałem i zrozumiałem na czym polega cały pic i jakie mam braki kondycyjne. Po obejrzeniu zamkniętej jeszcze o tej porze zagrody żubrów kolejna wspinaczka tym razem na wzgórze Gosań gdzie znajduje się punkt widokowy , na samą górę wjechać nie było można ze względu na schody ale i tak mimo wszystko chyba nie dałbym rady bo przy pokonywaniu góry na piechotę z rowerami na plecach robiliśmy kilka krótkich odpoczynków. Rekompensatą za zmęczenie okazały się widoki jakie ujrzały nasze oczy normalnie zaparło mi dech w cyckach i zaniemówiłem ponieważ po raz pierwszy byłem na tym wzgórzu.







Następnie powrót do Międzyzdrojów i początek niebieskiego pieszego szlaku po którym postanowiliśmy przedrzeć się w leśnej głuszy do kolejnych miejsc jakie zaplanował Seba abym obejrzał ponieważ jako stały wakacyjny bywalec miejscowości tereny znał dość dobrze. Zdecydowana ilość podjazdów które pokonaliśmy dość potężnie mnie wypompowała z sił i niektóre odcinki trzeba było pokonać na piechotkę bo podjazd okazywał się dość trudny i w zasadzie o dłuższych przerwach nie było mowy bo atakowała nas chmara komarów i nie sposób było się ogonić.



Niestety o kontynuacji dalszej jazdy przez las nie było mowy z wiadomych względów i czym prędzej dotarliśmy do asfaltu i lekko zjechani jeszcze jeden punkt widokowy do pokonania tym razem w okolicy jeziorka Turkusowego na Wzgórzu Zielonka. Po raz kolejny nasze rumaki zmuszeni jesteśmy zabrać na plecy i po schodach dotrzeć do celu na wzgórze. Po raz kolejny zaniemówiłem z widoków ale na podziwianie nie było zbyt wiele czasu ze względu na KOMARY i szybko udaliśmy się w dalsza drogę tym razem na d jeziorko Turkusowe.







Zmęczeni trudami podróży postanowiliśmy udać się w drogę powrotną robiąc jeszcze mały postój przy wejściu do bunkra przy fundamentach wyrzutni rakietowych gdzie postanowiliśmy skosztować żołnierskiej grochówki za 8 zł. Jak widać nad morzem można na wszystkim zarobić.





W zasadzie wycieczka bardzo fajna gdyby nie komaro-terapia ale co tam najważniejsze są wrażenia o których długo nie zapomnę. Dzięki koleszko za wyprawę i przewodnictwo.

Komentarze 2
____________________________________________________________________________________________________


Komentarze
giorginio12
| 18:21 czwartek, 26 lipca 2012 I to jeszcze jakich :)
Przy następnej nadarzającej się okazji na pewno jeszcze zwiedzę pozostałe zakątki :))
rowerzystka
| 16:51 czwartek, 26 lipca 2012 Wycieczka pełna wrażeń :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa denze
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]